- Muszę już wracać, czuję, że coś złego dzieje się z Rokim. - krzyknęłam do wadery wybiegając z jaskini. Pędząc co sił w łapach ledwo zatrzymałam się przed wodospadem. Na drugim brzegu potoku panowała wrzawa. Widziałam tylko stado wilków, których nie znałam. To one schwytały Rokiego. Łzy napłynęły mi do oczu, wiedziałam, że nie mogę mu pomóc. Leżałam chwilę wyjąc. Wtedy przypomniało mi się o talizmanie. Navy Blue nigdy mnie nie zawiódł. Zaskomlałam do niego o pomoc, tylko tyle umiałam z siebie wydobyć... Nagle poczułam na grzbiecie znaną mi nadmorską bryzę. Słysząc przeraźliwie skrzeczący ryk nad chmurami wiedziałam już, że to Luna. Diana szybowała na swojej smoczycy w dół z prędkością rozchodzącego się ryku dorosłego basiora alfa. Uderzający wiatr niczym tsunami zepchnął wszystkie potwory na bok. Słyszałam tylko skomlenie spływających z potokiem wilków. Luna wzięła poranionego smoka na grzbiet i odleciała z powrotem na teren watahy. Stałam obok Diany, ale czułam się jakby mnie wcale nie było.
- Nie wiem jak mam ci dziękować. - powiedziałam do wadery...
<Diana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz